1 1000
Sala Muzealna Amatorskiego Ruchu Filmowego
Projektorownia

Dom Kultury "Lech", ul. Wyzwolenia 7b
47-225 Kędzierzyn-Koźle, os. Blachownia 
tel. 77 483 66 70, tel. 600  078 024


Oko kamery mruga do nas porozumiewawczo, daje nam znak, by zacząć.... Czas zatrzymał się w jednym miejscu, w tej sali, w tym klimacie, w tych urządzeniach, na poszczególnych klatkach taśmy filmowej, te obrazy, sytuacje, twarze ludzi pozostaną tu już na zawsze. Niesamowite to wszystko, klimatyczne i dziwne, bo niedookreślone.


Dyplomy, wyróżnienia i nagrody - bogata ekspozycja zdobi ściany "Projektorowni" - niezwykłej w swoim rodzaju sali tradycji, która powstała w Domu Kultury "Lech", mieszczącym się w osiedlu Blachownia. To jedyna taka sala w Polsce, gdzie na tak małej powierzchni zgromadzono sprzęt filmowy z przełomu wieku. To jedyna sala w Polsce, gdzie można wstąpić, zatrzymać się na chwilę, odpocząć od codziennego zgiełku i pogoni za pieniądzem. Można zastanowić się obserwując sprzęt i urządzenia służące do nagrywania obrazu, dźwięku i pomyśleć... Przede wszystkim nad tym, jak szybko biegnie czas, jak bardzo poszliśmy do przodu, jeśli chodzi o technikę. Dziś kamera, rejestrująca obraz w doskonałej rozdzielczości, nagrywająca dźwięk niemal bez szumów - zmieści się w jednej dłoni. Poza tym każdy z nas wyposażony jest w telefon komórkowy, dzięki któremu możemy nagrywać, odtwarzać, robić zdjęcia...

A wtedy? Wszystko było znacznie trudniejsze.

Oglądam stare albumy, dokumentujące historię AKF "Groteska" i AKF "Alchemik" i co dostrzegam? Przede wszystkim zapał, zaangażowanie, roześmianych ludzi, którzy zajmowali się tym, co naprawdę sprawiało im przyjemność, dzięki czemu chcieli pokazywać swoją pasję na zewnątrz. Tworzyli dla innych, ale też dla siebie....Widzę piękne dziewczyny, ich unieśmiertelnione oczy, które na zawsze pozostaną na klatkach taśm filmowych. Mam wrażenie, że w tym jednym miejscu czas się zatrzymał, że tutaj choć na chwilę mogę przenieść się do tych niesamowitych czasów.

Siedzę na obrzydliwie skrzypiącym starym fotelu kinowym i dopiero zamykając oczy - próbuję dostrzec, dlaczego akurat w tej sali czuje się tak niesamowity klimat, dlaczego po dziś dzień czuje się tu obecność Irka Radzia - człowieka, dzięki któremu Kędzierzyn-Koźle stał się mekką filmu niezależnego, a także Engelberta Kralla i innych ludzi filmu, którzy odeszli już do krainy "wiecznego filmowania".

- Od chwili, kiedy udało nam się przejąć Dom Kultury "Lech" w osiedlu Blachownia nosiłem się z zamiarem utworzenia w tym miejscu sali tradycji amatorskiego ruchu filmowego - tłumaczy Andrzej Wróbel, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Kędzierzynie-Koźlu w latach 1992 -1997 i 2007-2011. - Szczególnie zależało nam - dodaje - by powstała ona w miejscu, gdzie znajduje się prawdziwa projektorownia. Dlaczego akurat tam? - Myślę, że jedynie tutaj można faktycznie przenieść się w tamte czasy. Mogliśmy oczywiście otworzyć taką salę w Domu Kultury "Chemik", czy w każdym innym miejscu? Ale, czy wówczas osiągnęlibyśmy zamierzony efekt? - Wątpię. (Fragment na podstawie wywiadu z Andrzejem Wróblem, przeprowadzonego przez Ewę Lecibil).

Wcześniej, w miejscu, gdzie dziś znajduje się "Projektorownia" był magazyn, składało się tam wszystko, co niepotrzebne. Nie każdy wierzył, że się uda, mało kto przypuszczał, że to miejsce odzyska blask. Sala została zaprojektowana tak, by jak najbardziej przypominała wystrój z tamtych czasów. Ściany pomalowano na szary kolor, na podłodze pojawiła się ciemnoszara wykładzina. Wszystko po to, by zachować klimat sprzed 40 lat. Liczne dyplomy, puchary i inne trofea, zdobyte przez filmowców - amatorów wywędrowały z przepastnych kartonów i ujrzały nareszcie światło dzienne. Zyskały również nowe życie, dokładnie wyczyszczone z kurzu, przygotowane - mają teraz nowe zadanie - cieszyć oczy i uczyć. Czego? Że prawdziwa pasja i zaangażowanie, połączona z ciągłym doskonaleniem własnych umiejętności - zawsze przynosi dobre efekty.

- Być może korciło nas, by aranżacja pomieszczenia była nieco bardziej nowoczesna, ale priorytetem było zachowanie odpowiedniej stylistyki - dodaje dyrektor Wróbel. - Wszystko zrobiliśmy sami, własnymi środkami. Przygotowanie sali muzealnej i ekspozycji, potraktowaliśmy jako wyzwanie, większość naszych pracowników doskonale pamięta tamte czasy, jak również pasję ludzi, skupionych wokół AKF "Groteska" i AKF "Alchemik". Wszystkim nam zależało, by przypomnieć ich zasługi, pasję i radość tworzenia.

Pracownicy Miejskiego Ośrodka Kultury przez niemal 3 miesiące dawali z siebie wszystko, by zdążyć na czas, udało się. Uroczyste otwarcie odbyło się 23 października 2010 r., podczas XVII Międzynarodowego Festiwalu Filmów Niezależnych im. Ireneusza Radzia "Publicystyka". Teraz sala czeka na zwiedzających....To fantastyczna okazja, by zaprosić twórców z amatorskim klubów filmowych, by przeprowadzili zajęcia dla dzieci i młodzieży, by pokazali młodym ludziom, jak kiedyś tworzyło się filmy.

6 1000

1 1000
Sala Muzealna Amatorskiego Ruchu Filmowego
Projektorownia

Dom Kultury "Lech", ul. Wyzwolenia 7b
47-225 Kędzierzyn-Koźle, os. Blachownia 
tel. 77 483 66 70, tel. 600  078 024


Oko kamery mruga do nas porozumiewawczo, daje nam znak, by zacząć.... Czas zatrzymał się w jednym miejscu, w tej sali, w tym klimacie, w tych urządzeniach, na poszczególnych klatkach taśmy filmowej, te obrazy, sytuacje, twarze ludzi pozostaną tu już na zawsze. Niesamowite to wszystko, klimatyczne i dziwne, bo niedookreślone.


Dyplomy, wyróżnienia i nagrody - bogata ekspozycja zdobi ściany "Projektorowni" - niezwykłej w swoim rodzaju sali tradycji, która powstała w Domu Kultury "Lech", mieszczącym się w osiedlu Blachownia. To jedyna taka sala w Polsce, gdzie na tak małej powierzchni zgromadzono sprzęt filmowy z przełomu wieku. To jedyna sala w Polsce, gdzie można wstąpić, zatrzymać się na chwilę, odpocząć od codziennego zgiełku i pogoni za pieniądzem. Można zastanowić się obserwując sprzęt i urządzenia służące do nagrywania obrazu, dźwięku i pomyśleć... Przede wszystkim nad tym, jak szybko biegnie czas, jak bardzo poszliśmy do przodu, jeśli chodzi o technikę. Dziś kamera, rejestrująca obraz w doskonałej rozdzielczości, nagrywająca dźwięk niemal bez szumów - zmieści się w jednej dłoni. Poza tym każdy z nas wyposażony jest w telefon komórkowy, dzięki któremu możemy nagrywać, odtwarzać, robić zdjęcia...

A wtedy? Wszystko było znacznie trudniejsze.

Oglądam stare albumy, dokumentujące historię AKF "Groteska" i AKF "Alchemik" i co dostrzegam? Przede wszystkim zapał, zaangażowanie, roześmianych ludzi, którzy zajmowali się tym, co naprawdę sprawiało im przyjemność, dzięki czemu chcieli pokazywać swoją pasję na zewnątrz. Tworzyli dla innych, ale też dla siebie....Widzę piękne dziewczyny, ich unieśmiertelnione oczy, które na zawsze pozostaną na klatkach taśm filmowych. Mam wrażenie, że w tym jednym miejscu czas się zatrzymał, że tutaj choć na chwilę mogę przenieść się do tych niesamowitych czasów.

Siedzę na obrzydliwie skrzypiącym starym fotelu kinowym i dopiero zamykając oczy - próbuję dostrzec, dlaczego akurat w tej sali czuje się tak niesamowity klimat, dlaczego po dziś dzień czuje się tu obecność Irka Radzia - człowieka, dzięki któremu Kędzierzyn-Koźle stał się mekką filmu niezależnego, a także Engelberta Kralla i innych ludzi filmu, którzy odeszli już do krainy "wiecznego filmowania".

- Od chwili, kiedy udało nam się przejąć Dom Kultury "Lech" w osiedlu Blachownia nosiłem się z zamiarem utworzenia w tym miejscu sali tradycji amatorskiego ruchu filmowego - tłumaczy Andrzej Wróbel, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Kędzierzynie-Koźlu w latach 1992 -1997 i 2007-2011. - Szczególnie zależało nam - dodaje - by powstała ona w miejscu, gdzie znajduje się prawdziwa projektorownia. Dlaczego akurat tam? - Myślę, że jedynie tutaj można faktycznie przenieść się w tamte czasy. Mogliśmy oczywiście otworzyć taką salę w Domu Kultury "Chemik", czy w każdym innym miejscu? Ale, czy wówczas osiągnęlibyśmy zamierzony efekt? - Wątpię. (Fragment na podstawie wywiadu z Andrzejem Wróblem, przeprowadzonego przez Ewę Lecibil).

Wcześniej, w miejscu, gdzie dziś znajduje się "Projektorownia" był magazyn, składało się tam wszystko, co niepotrzebne. Nie każdy wierzył, że się uda, mało kto przypuszczał, że to miejsce odzyska blask. Sala została zaprojektowana tak, by jak najbardziej przypominała wystrój z tamtych czasów. Ściany pomalowano na szary kolor, na podłodze pojawiła się ciemnoszara wykładzina. Wszystko po to, by zachować klimat sprzed 40 lat. Liczne dyplomy, puchary i inne trofea, zdobyte przez filmowców - amatorów wywędrowały z przepastnych kartonów i ujrzały nareszcie światło dzienne. Zyskały również nowe życie, dokładnie wyczyszczone z kurzu, przygotowane - mają teraz nowe zadanie - cieszyć oczy i uczyć. Czego? Że prawdziwa pasja i zaangażowanie, połączona z ciągłym doskonaleniem własnych umiejętności - zawsze przynosi dobre efekty.

- Być może korciło nas, by aranżacja pomieszczenia była nieco bardziej nowoczesna, ale priorytetem było zachowanie odpowiedniej stylistyki - dodaje dyrektor Wróbel. - Wszystko zrobiliśmy sami, własnymi środkami. Przygotowanie sali muzealnej i ekspozycji, potraktowaliśmy jako wyzwanie, większość naszych pracowników doskonale pamięta tamte czasy, jak również pasję ludzi, skupionych wokół AKF "Groteska" i AKF "Alchemik". Wszystkim nam zależało, by przypomnieć ich zasługi, pasję i radość tworzenia.

Pracownicy Miejskiego Ośrodka Kultury przez niemal 3 miesiące dawali z siebie wszystko, by zdążyć na czas, udało się. Uroczyste otwarcie odbyło się 23 października 2010 r., podczas XVII Międzynarodowego Festiwalu Filmów Niezależnych im. Ireneusza Radzia "Publicystyka". Teraz sala czeka na zwiedzających....To fantastyczna okazja, by zaprosić twórców z amatorskim klubów filmowych, by przeprowadzili zajęcia dla dzieci i młodzieży, by pokazali młodym ludziom, jak kiedyś tworzyło się filmy.

6 1000

Mały, Wielki Człowiek z kamerą


Mały, Wielki Człowiek z kamerą


Ireneusz Radź urodził się 25 stycznia 1946 roku w Głubczycach, był jedynakiem. Po śmierci ojca, jego matka ponownie wyszła za mąż i w ten sposób zyskał zarówno ojczyma, jak i przyrodnie rodzeństwo. W wieku trzech lat doznał rozległego złamania, następnie zachorował na gruźlicę kości i w efekcie na plecach chłopca powstał garb, przez co do końca życia został kaleką.

Po śmierci ojczyma pani Radź przyjechała ze swoim synem do rodzinnych Głubczyc, a wychowaniem Irka zajęli się dziadkowie. Nie stracił jednak dobrych relacji z matką. Następnie, późniejszy inicjator amatorskiego ruchu filmowego w Kędzierzynie-Koźlu, rozpoczął naukę w Technikum Chemicznym w Sławięcicach. Po pięciu latach z wyróżnieniem ukończył szkołę, następnie rozpoczął pracę jako laborant w Zakładach Chemicznych "Blachownia". Później przeszedł do Zakładu Badawczo-Usługowego, do pracowni foto-filmowej. Tam powstawały zdjęcia do "Życia Blachowni" - zakładowej kroniki, jak również pierwsze kroniki filmowe. W tym okresie Irek Radź poznał między innymi Romana Hlawacza, Romualda Strzelczyka, Waldemara Zamczewskiego, Anatola Filipiuka i innych zapalonych filmowców, z którymi w 1969 roku założył Amatorski Klub Filmowy "Groteska". Ukończył dwuletnie studium fotograficzno-filmowe w Opolu , na początku lat 70-tych został instruktorem filmowym w Domu Kultury "Lech".Poznał tu swoją przyszłą żonę - Reginę. Pracę w "Lechu" stracił w wyniku redukcji etatów, krótko pracował w zakładzie mechaniki pojazdowej i kiedy zaczął chorować przeszedł na rentę. Jednak w dalszym ciągu mógł realizować swoje pasje poprzez pracę instruktora w "Grotesce", która działała już wtedy przy Miejskim Ośrodku Kultury w Kędzierzynie-Koźlu.
Późniejszy patron Międzynarodowego Festiwalu Filmów Niezależnych "Publicystyka" - postać charakterystyczna, kojarzony przez mieszkańców miasta przede wszystkim ze względu na fakt, że był w ciągłym ruchu. Aktywność była jego żywiołem - był niezwykle energiczny i ciągle w ruchu, zawsze z kamerą, która rejestrowała wszelkie miejskie i zakładowe imprezy. Archiwizował codzienność Kędzierzynian.

- Był niesamowicie pogodnym, otwartym człowiekiem. To on od samego początku działał i zagrzewał nas do tego, żeby tworzyć filmy. To był mój największy przyjaciel. Wiele czasu spędzaliśmy razem. On montował, a ja siedziałem obok bacznie się przyglądając każdej czynności, był znakomitym montażystą i najlepszym operatorem u nas w klubie. - zaznacza Andrzej Szopiński-Wisła, wieloletni przyjaciel Irka, również członek Amatorskiego Klubu Filmowego "Goroteska".-Irek nauczył mnie tak wiele. Byłem człowiekiem, który nie miał pojęcia o filmowaniu. Nigdy nie sądziłem, że chwycę za kamerę i coś będę tworzył. Jestem przekonany, że to, co robię dzisiaj, jest w dużej mierze jego zasługą.

Regina Radź, wdowa po Irku podkreśla, że nigdy nie czuła się zazdrosna o pasję męża. Wyznaje, że gdy poznała męża, klub już istniał, ale mąż uwielbiał filmy.
-Nieraz oglądał je po pięć, sześć razy; często chodził do kina, na DKF, fascynował się kinem odkąd pamiętam. Czasem, gdy małżonkowie szli na spacer mówił: szkoda, że nie mam kamery. Inspirowało go wszystko dookoła. Nie potrafię nazwać uczucia, którym darzył film. On po prostu tym żył. Poświęcał temu dużo czasu, ale nie zaniedbywał rodziny. Czasem nawet dzieci wołały: - mamo, tato gotuje lepsze obiady niż ty! Swoją pasję przynosił do domu, taśmy, kamery...Tak, na podłodze w salonie było tego pełno. Przychodził z kolegami i pracowali. Poza tym, bardzo dużo pisał. Tak to się chyba zaczęło. Mąż miał wykształcenie filmowe, ukończył trzyletni kurs kwalifikacyjny drugiego stopnia w zakresie foto-filmNie on jeden był takim pasjonatem. Było ich kilku - Romek Hlawacz, Romek Strzelczyk, Boguś Zambrzycki - zaczynali z jedną kamerą w Zakładowym Domu Kultury Zakładów Chemicznych "Blachownia". (Na podstawie wywiadu z Reginą Radź).

***

W 1976r. "Groteska" zdobyła pierwsze w historii Grand Prix Ogólnopolskiego Festiwalu POL-8. Pamięta Pani tamten moment?
Oczywiście, pamiętam. Jeździłam z nim na wszystkie festiwale - do Puław, Białegostoku. To akurat była Polanica. (Fragment wywiadu z Reginą Radź).


Widziała Pani "Projektorownię"?
Niestety nie. Wiem, że trwał tam remont i miała tam powstać sala tradycji kinematografii, ale jeszcze w niej nie byłam. Myślę jednak, że wybiorę się tam niedługo wraz z moimi najbliższymi. To dla nas na pewno będzie ważne miejsce.

2 1000

Nie do końca groteskowo o "Grotesce"


W 1971 roku klub zadebiutował podczas Ogólnopolskiego Festiwalu POL-8 w Polanicy Zdroju filmem "Grawitacja", który zrealizował Ireneusz Radź i Waldemar Zamczewski. W rok później AKF "Groteska" został członkiem Federacji Klubów Filmowych w Polsce. Kolejnym filmem był "Dylemat" Romana Hlawacza, Ireneusza Radzia i Waldemara Zamczewskiego, poruszający problem ochrony środowiska. Obraz ten był wielokrotnie nagradzany na festiwalach oraz emitowany w telewizji. W połowie lat siedemdziesiątych do filmowców dołączyli Anatol Filipiuk, Jan Bartoszek, Józef Haja oraz Andrzej Szopiński. Od tej pory klub realizował wiele rodzajów filmów, ale jednym z ulubionych nadal był reportaż. W 1976 roku "Groteska" zdobyła pierwsze w historii Grand Prix Ogólnopolskiego Festiwalu POL-8 za film pt. "Trzy smutne opowiadania" duetu Zamczewski-Radź. Takie samo wyróżnienie otrzymał kolejny film pt. "Wieczne odpoczywanie" autorstwa Radź-Szopiński. Poruszał on problem, który nie do końca podobał się ówczesnej władzy, dlatego też obraz ten przez lata nie zobaczył światła dziennego. Rolka z filmem na wiele lat trafiła do sejfu pierwszego sekretarza partii.

Do awangardowych na owe czasy realizatorów filmowych dołączyli Andrzej Hynek, Marek Jarawka i Sławomir Łuczak. "Groteska" przedstawiała już tak doskonały warsztat, że jej prace były prezentowane poza granicami kraju m.in. na Węgrzech, NRD, Czechosłowacji, Jugosławii, ZSRR, Litwie i Estonii. Ireneusz Radź i Andrzej Szopiński zdobyli nagrodę za grę aktorską, a ich film pt."Zawód kilkudziesięciu" został wyróżniony na międzynarodowym festiwalu Unica w Baku.

Z początkiem lat 90-tych "Groteska" trafiła pod skrzydła Miejskiego Ośrodka Kultury, gdzie istnieje do dzisiaj.
Z inicjatywy Ireneusza Radzia zorganizowano Festiwal Filmów Amatorskich "Publicystyka", na którym zaprezentowano około 50 filmów.

Niestety niedługo trwała wolna twórczość weteranów "Groteski". Zmarł Anatol Filipiuk, a dwa lata później Ireneusz Radź. Przez 25 lat pracy filmowców AKF "Groteska" zdobył kilka nagród głównych, nagrody miejsc drugich i trzecich, dziesiątki wyróżnień na festiwalach filmowych w kraju i za granicą.

- Moje związki z filmem amatorskim były raczej towarzyskie. To wszystko było oparte na stosunkach koleżeńskich - tłumaczy Andrzej Hynek. - Raczej byłem tam dla tych wszystkich wartościowych ludzi, niż dla samego filmu. Wielu z nas przyjechało z zewnątrz, ale ta mieszanka sprzyjała tworzeniu.
- "Groteska" to była taka bohema - nigdy nie było zazdrości, złośliwości. To byli ludzie genialni, te spotkania to była czysta poezja. W Polsce istniało tyle AKF-ów, że mógłbym je zliczyć na palcach dwóch rąk.
To było tak, że ileś filmów zostało nakręconych, ileś nagrodzonych, ale nie było zazdrości - ktoś wygrywał i świętowaliśmy wszyscy. Niektórych z nich już nie ma - zostały w czyjejś szafie, albo wysłaliśmy je na festiwale i już nigdy nie wróciły.
Dawniej sprzęt nie był tak mały. Ty trzymasz teraz dyktafon w dłoni i praktycznie go nie widać. Wtedy to były kolumny - ludzie mieli barierę, musieli się przyzwyczajać.
Filmy cięliśmy, a później kleiliśmy np. acetonem. Czasem, gdy po takiej obróbce go puszczaliśmy, okazywało się, że klatki są ustawione w złej kolejności i musieliśmy robić wszystko od nowa.
Ja nie bawiłem się filmem amatorskim. Pasjonowałem się, oglądałem, ale nigdy nic nie nakręciłem.
To raczej robił Irek - to był gość. Był niesamowicie ciepłym człowiekiem. Wszędzie biegał z kamerą.

***

A jaka jest dzisiejsza 'Groteska'?

 

A jaka jest dzisiejsza "Groteska"?

- Nie czuję na swoim karku presji i oddechu założycieli tego klubu - śmieje się Adam Lipnicki, jeden z członków klubu. - Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, że "Groteska" ma swoją wielką tradycję, niepowtarzalny klimat i wielkie nazwiska w swojej historii. Jan Bartoszek, który jest moim instruktorem to bardzo otwarty, kreatywny i twórczy człowiek, bardzo dobrze nam się pracuje... Myślę, że wspólnie uda nam się zrobić jeszcze niejeden film.
- Zawsze fascynowało mnie kino niezależne, ale do klubu trafiłem poniekąd przez przypadek. Z plakatów dowiedziałem się, że istnieje tutaj taki klub, wiedziałem również coś niecoś o "Publicystyce", więc postanowiłem spróbować swoich sił. Niestety nie mogę poświęcić teraz tyle czasu, ile bym chciał na realizacje własnych projektów. Studiuję i zajęcia na uczelni zajmują niemal cały mój czas wolny. Głowę mam jednak pełną pomysłów i mam nadzieje, że wspólnie uda nam się je zrealizować...

Dzisiejsza "Groteska" to przede wszystkim młodzi ludzie, pełni pomysłów, zaangażowani i zafascynowani filmem.
A przyszłość naszego kubu? Jak ją widzę? - zastanawia się Jan Bartoszek - instruktor sekcji filmowej, działającej w Domu Kultury "Chemik" - Oczywiście jasna i perspektywiczna. W tej chwili w "Grotesce" działa 7 osób (jeden gimnazjalista, pozostali to licealiści i studenci), mają otwarte umysły i świeże spojrzenie na rzeczywistość, ale bardzo często są trochę chaotyczni, niepozbierani i trzeba im pomóc. Ale myślę, że mimo wszystko są bardzo samodzielni. Dostają sprzęt i pracują, a potem wspólnie zastanawiamy się, co można jeszcze dopracować i jaki nadać ostateczny kształt. Kiedyś Amatorski Klub Filmowy "Groteska" tworzyli przede wszystkim rówieśnicy - dziś jest młodzież i Pan Instruktor, oczywiście nieporównywalna jest skala rozwoju technicznego. Mieliśmy trudniej technicznie, ale mieliśmy również zupełnie inne spojrzenie na pewne sprawy.
- Żeby tworzyć filmy trzeba mieć naprawdę niezłą "szajbę" - fascynować się tym i pracować, pracować, pracować, bo jedynie to może przynieść jakiś efekt - tłumaczy Jan Bartoszek.
- Bardzo cieszy mnie, że udało nam się zakupić odpowiedni sprzęt: kamerę, jak również komputer z odpowiednim oprogramowaniem, z pewnością ułatwi to pracę podczas zajęć. W najbliższym czasie planujemy również "pobawić" się animacją i w tym celu pragniemy między innymi nawiązać współpracę z naszymi sekcjami plastycznymi. Cały czas również archiwizujemy nasze filmy, być może uda nam się zrealizować również projekcje archiwalnych filmów.

7 1000
Nie tylko "Groteska"


Wcześniej niż "Groteska", bo w 1965 roku powstał AKF "Alchemik", założony przez Bogusława Rogowskiego, fotoreportera "Trybuny Kędzierzyńskich Azotów". Klub, który nie ustępował "Grotesce" pod względem warsztatu, dokładności, czy gry aktorskiej. W klubie działały tak wybitne postacie, jak Engelbert Kral, Norbert Bick, Jan Szkaradek, Jan Michnicki, Edward Kucypera czy Bronisław Dedyński.

W ciągu ćwierć wieku działalności "Alchemicy" zrealizowali około 160 filmów, zdobyli 41 nagród i wyróżnień w konkursach oraz festiwalach zagranicznych, a także 94 nagrody na imprezach w Polsce i poza granicami naszego kraju.
  • Złoty medal na Festiwalu Filmowym Krajów Socjalistycznych w Pilźnie (1970 rok),
  • "Srebrna Pętla Filmowa" na IGFA w Salzburgu (Austria, 1971 rok),
  • Srebrny medal na konkursie FA w Ville de Vinn (Francja, 1972 rok),
  • Puchar Mera Paryża na MFFA w Paryżu (Francja, 1976 rok),
  • Grand Prix na FFA w Wolfen w Bambergu (RFN, 1980 rok).
Pełny dorobek AKF Alchemik został udokumentowany w trzech pracach magisterskich, absolwentów opolskiej WSP, a jedną z autorek jest była komisarz festiwalu "Publicystyka", Ariadna Miernicka.

- Kiedyś robiłem zdjęcia. Fotografia ma taką samą technikę jak film, tyle że obraz jest nieruchomy. Pasjonowałem się fotografią dlatego postanowiłem spróbować z filmem i zrobiłem kurs instruktora - wspomina Bogusław Rogowski .
- W Kędzierzynie były już próby stworzenia AKF-u, ale wtedy kupowało się to, co można było dostać. Dlatego często okazywało się, że sprzęt jest niesprawny, jednak nie zniechęcałem się - dodaje jeden z twórców AKF "Alchemik".
- Po zrobieniu wspomnianego już kursu, trafiłem tutaj, znalazło się kilku chętnych i tak powstał "Alchemik". W tamtych czasach wszystko nazywało się "Chemik" - dom towarowy, dom kultury. Zdarzało się, że gdy dom towarowy zamówił koks na opał, przywozili go do domu kultury. My chcieliśmy mieć w nazwie "chemik", bo z tym kojarzyło się nasze miasto, ale nie chcieliśmy być tacy jak wszyscy, dlatego wymyśliliśmy "Alchemik". Czasem gdy na konkursach zdobywaliśmy pierwsze miejsce, śmiano się, że "Alchemik" od złota.
- W naszym klubie działał również Engelbert Krall. Uczył się w szkole filmowej, razem z Zanussim, Polańskim, ale chyba coś mu nie poszło, bo przerwał naukę. Trafił do Kędzierzyna-Koźla, bo pojęcie i częściowe wykształcenie miał. Tworzył razem z nami, często tytuły filmów nie były do końca adekwatne z ich treścią, ale wygrywaliśmy nagrody. Między "Alchemikiem" a "Groteską" nigdy nie było zawiści, ale była rywalizacja. Był taki czas, że na festiwalach pierwsze miejsca zdobywaliśmy my albo oni - na przemian. Ich klub liczył więcej członków, dlatego mieli łatwiej choćby ze zorganizowaniem samochodu, ale wtedy zabierali nas ze sobą.

5 1000
Jakie ma Pan odczucia związane z "Projektorownią"?
- Według mnie, to świetny pomysł, bardzo chętnie mogę po niej oprowadzać. Wiele materiałów udostępniłem osobiście, dlatego bardzo się cieszę, że taka sala powstała - tłumaczy Bogusław Rogowski.

Kluby filmowe "Groteska" i "Alchemik" współpracowały również z najwybitniejszymi. Kieślowski, Zanussi, Klucz, Holland czy Chęciński odwiedzali nasze miasto, brali udział w warsztatach i festiwalach, doradzali, pomagali, z zadziwieniem i szacunkiem obserwowali amatorów - filmowców z Kędzierzyna-Koźla, którzy sięgali po najwyższe laury twórczości filmowej.
Mam nadzieję, że nasza sala tradycji Amatorskiego Ruchu Filmowego "Projektorownia" będzie w stanie wywrzeć na nas młodych i nie tylko ogromne wrażenie, że nauczy przede wszystkim szacunku dla sprzętu, który współcześnie posiadamy, techniki, która rozwinęła się tak bardzo. Wreszcie sprawi, że zobaczymy coś więcej, niż jedynie czubek własnego nosa, nauczy nas pewnej wrażliwości, otworzy oczy na ludzkie potrzeby, problemy - sprawi, że nie będzie to tylko poszukiwanie interesujących tematów, ale coś więcej. Ciężka praca, systematyczność, dokładność, umiejętność obserwowania świata i dostrzegania zachodzących w nich zmian to nie tylko cechy dobrego filmowca, to przede wszystkim cechy dobrego człowieka.

3 10004 1000

Autorstwo: Agnieszka Skotak, Patrycja Leśko - uczestniczki sekcji dziennikarskiej, działającej przy D.K. "Chemik" oraz Ewa Lecibil - instruktor sekcji dziennikarskiej. Zdjęcia: Dawid Kowalski.